Ubuntu idzie (według mnie) w złym kierunku

06 Feb 2012 22:31

Dzisiejsza notka będzie wielce narzekająca i pewnie nic nie wnosząca do Waszego życia, ale zauważyłem, że wiele osób ma podobne odczucia, do moich, więc postanowiłem się podzielić swoimi przemyśleniami.

Jakiś czas temu Ubuntu postanowiło postawić na Unity — nowoczesne środowisko graficzne z ultra fajnym dokiem jak i wyszukiwarką programów, które miało być hitem dla tzw. zwykłego użytkownika.

Niestety całe to Unity, pomimo kilku fajnych rzeczy, po prostu nie sprawdza się. I o ile wszystkie pomysły w teorii są bardzo fajne (np. dock a'la Mac OS) to w praktyce są zrealizowane po prostu źle.

Mam wrażenie, że nikt tego nie testował, ponieważ, kiedy pierwszy raz zetknąłem się z tym środowiskiem (a było już ono w Ubuntu w wersji wydanej, nie żadne alfa-bety) to miało mnóstwo błędów.

Najgorsze jest chyba jednak to, że poczyniono w jakimś wyższym celu mnóstwo założeń, jak chyba najbardziej kontrowersyjne, że dock będzie po lewej stronie i nie da się go przesunąć. Można się do tego przyzwyczaić? Można. O ile się korzysta z jednego ekranu. Jako power-user korzystam od dłuższego czasu z dwóch monitorów i ustawiałem je zawsze sobie w pionie: laptop (bo lubię pisać na jego klawiaturze) i nad nim duży "główny" monitor.

Z jakiegoś powodu pionowe ułożenie monitorów w Unity nie jest dobrze wspierane: a to nie da się przenieść okienka, a to maksymalizacja działa nie tak jak trzeba, a to po jakiejś operacji na oknie, wywalają się dekoracje okien, a to restartuje się Xorg. Pięknie! No to ułóżmy monitory w poziomie. Ale moment, przecież dok będzie zawsze po lewej stronie. Tylko na którym monitorze? Mam nadzieję, że na lewym. No ale wolałbym mieć mały monitor po lewej stronie, a dok na większym. Ok, dało się ustawić, tylko teraz znowu nie można przenosić okienek na mały monitor. Brrrrr. Najbardziej dostosowywalny i dostępny system na świecie (GNU/Linux) właśnie rządzi układem monitorów na moim biurku. Świetnie!

Ale do rzeczy. W ostatniej wersji Ubuntu (którą instalowałem moim rodzicom) jak się okazało w ogóle nie przewidziano sesji "Ubuntu classic — no effects"). Środowisko GNOME trzeba doinstalować ręcznie. Po raz kolejny gratulacje.

Powiem głośno: Unity NIE jest jeszcze użyteczne dla normalnego użytkownika. Jest nieintuicyjne i przeczy wszystkim przyzwyczajeniom użytkowników. Interfejs jest nieczytelny. Nawet dla ludzi niestykających się dotąd z komputerami. GNOME czy XFCE jest bardziej zrozumiały niż to Unity.

Następna rzecz. Ekipa Ubuntu testuje obecnie mechanizm przeszukiwania menu aplikacji. Zamiast kliknąć menu "Edycja" a następnie "Skopiuj", będziemy mogli nacisnąć Alt, napisać "Skopiuj" i dostaniemy listę akcji dostępnych przez menu aplikacji z tekstem "Skopiuj" w tym "Edycja > Skopiuj". Jakże przydatne, prawda? Idealnie wpisuje się to w trend upraszczania aplikacji, tak, aby aplikacja mając trzy guzikami i jedno menu rozwijane z czterema następnymi akcjami była jak najbardziej zrozumiała i użyteczna. Na pewno w gąszczu tych 7-miu akcji będę wolał nacisnąć Alt i wpisać co chcę zrobić zastanawiając się jeszcze, czy mam napisać to po polsku, czy po angielsku i czy użyć słowa "Wydrukuj", czy "Drukuj" (bo jeszcze tłumacze się nie dogadali jakiego aspektu używać).

Pewnie zastanawiacie się jaką bym widział przyszłość dla Ubuntu, gdybym nim kierował? Na pewno nie, ale i tak napiszę. Ubuntu nie powinno na siłę tworzyć jakichś nowych ULTRA-innowacyjnych rozwiązań, które pewnie są w zamierzeniu dobre, ale zrozumiemy to dopiero, gdy zaimplementuje je np. Apple. Ubuntu powinno właśnie dobierać to co już istnieje, filtrować i ulepszać. Powinno położyć kres niedopracowanym projektom jak Unity czy GNOME 3 i przeznaczać kasę i czas deweloperów na szlifowanie UI, tak aby korzystanie z Linuksa było naprawdę proste dla zwykłego użytkownika.

Istnieją też ciekawe wyzwania (no bo tamto wyżej przyznam brzmi nudnie). Ubuntu mogłoby zaoferować możliwość uruchamiania aplikacji Androidowych. Byłby to super ruch, powieważ wtedy Ubuntu stałoby się idealnym systemem na wszelakie tablety, netbooki i inne mini-komputery.

Wyobraź sobie: możesz sobie korzystać z Androidowych aplikacji, a kiedy trzeba uruchamiasz sobie najnormalniejszego Gedita, Eclipse'a, Pidgina czy Firefoksa, drukujesz na normalnej drukarce przez USB, wystawiasz serwer FTP albo grasz w Open Arenę.

Technicznie odpalanie Androidowych aplikacji na Linuksie jest możliwe, nawet całkiem. Wystarczy uruchomić wirtualną maszynę DalvikVM a w niej aplikacje APK. Aby działały, trzeba dostarczyć implementację biblioteki standardowej Androida (np. metody interfejsu użytkownika). Można nawet się pokusić o obsługę JNI (czyli APK-ów z fragmentami skompilowanymi do kodu natywnego) z wykorzystaniem QEmu i scratchboksa, aby móc swobodnie mieszać kod dla ARM i x86/amd64.

Skoro się da, to czemu nikt tego nie zrobił? Nikomu się nie chce? A może ktoś jest zbyt zadufany i nie będzie robił takich ustępstw w stronę "wrogiej" technologii? Nie mi oceniać. Mi tylko żal, wiedząc, że rozwiązanie jest tuż za rogiem, że nikomu na tym nie zależy.

Na koniec w związku z tym, że narzekam na domyślnie skonfigurowane Ubuntu podam jak wygląda (na dzień dzisiejszy) Ubuntu, które poleciłbym z czystym sercem znajomym:

  • Baza: Xubuntu, czyli Ubuntu z XFCE zamiast Unity
  • Przeglądarka: Firefox (bo Chrome jest zbyt Google'owy)
  • Klient poczty: Claws-mail (ewentualnie Thunderbird)
  • Komunikator: Pidgin (żaden Empathy nie ma szans dorównać prostotą i po prostu dobrością Pidgina) + wtyczka libnotify do ładnych dymków z wiadomościami
  • Panel: mały panel XFCE z godziną i systrayem (czytaj o tym później)
  • Panel2: Docky z listą aplikacji (polecam bardzo ten dok) a'la Unity, ale zrobiony mniej inwazyjnie, no i można go przesuwać :P
  • Docky potrafi komunikować zdarzenia takie jak przyjście nowego maila, albo nowej wiadomości, jeśli tylko aplikacja ustawi swojemu oknu hinta "URGENT". W claws-mailu jak i w pidginie są do tego odpowiednie ustawienia bądź wtyczki

Taki system działa naprawdę miodnie, jest szybciutki i zrozumiały dla normalnego usera. Jednocześnie nie zmusza go do zrozumienia jakichś skomplikowanych konceptów i po prostu działa. I tak powinno wyglądać Ubuntu.

Boli mnie konieczność posiadania systraya. Uważam, że jego funkcjonalność da się wkomponować w dok (który już potrafi łączyć pasek ze skrótami do aplikacji z listą uruchomionych aplikacji).

Zarówno Unity jak i Docky (i inne doki też) potrafią wyświetlać na ikonce danej aplikacji np. ilość nieprzeczytanych wiadomości, jak również wyświetlać customowe opcje w menu ikonki w doku. Jeden i drugi ma do tego specjalne API i to jest bardzo słabe, bo wymaga instalowania dodatku bądź do doku, bądź do aplikacji, a przecież nie o to chodzi.

Nie od tego jest FreeDesktop.org, żeby każdy programik robił swoje API. Jest potrzeba takiego API — trzeba je ustalić, choćby jakiegoś drafcika, żeby już było wiadomo w jaką stronę to wszystko zmierza, a nie czekać aż już będzie ich 10 (w dowolnie wybranym systemie pozycyjnym). Jest API do śmietnika, jest do miniaturek, niech będzie też do menu doka.

I tak powinno działać Ubuntu. Powinno patrzyć co jest potrzebne, żeby standardowy Linuksowy desktop był bardziej użyteczny i to urzeczywistniać. Pracując z FDO i wypracowując standardowe rozwiązania zamiast narzucać swoje.

Amen.

Previous post: BASH HTTP server evolves

Next post: Za to Xubuntu...


More posts on this topic

Comments

Add a New Comment
or Sign in as Wikidot user
(will not be published)
- +
Unless otherwise stated, the content of this page is licensed under Creative Commons Attribution-ShareAlike 3.0 License